Przemyślenia Outsidera - Rok w Wietnamie

Na samym wstępie wypadało by wspomnieć o tym dlaczego blog znowu obumarł przez ostatni czas... No cóż odpowiedź jest bardzo ogólna, a zarazem bardzo precyzyjna i brzmi WIETNAM. Dla ludzi, którzy tu nigdy nie byli i nie pracowali z "tubylcami" zrozumienie tego faktu jest raczej niemożliwe. Różnice kulturowe i podejście tych ludzi do biznesu (nie tylko w fitnessie ale generalnie do biznesu w każdej dziedzinie) jest tak inne, dziwne, czasem śmieszne, a częściej irytujące i po prostu wkur[***]ące, że nawet nie próbuję się podjąć wytłumaczenia tego. Tak więc gdy myślałem, że niemal po roku sytuacja jest już opanowana i Wietnam niczym mnie już nie zaskoczy, musiałem zejść na ziemie. Niestety przyniosło to sporo stresujących sytuacji i czasu na blogowanie i wiele innych rzeczy po prostu nie miałem.

Ponieważ 27 maja minął równy rok od kiedy wyleciałem z Polski postanowiłem coś na ten temat napisać. Ostrzegam będę filozofował. :)

Zdecydowanie rok czasu w Wietnamie dał mi kilka życiowych lekcji:
1. Nie planuj zbyt precyzyjnie przyszłości, bo to nie ma sensu (myślał indyk o niedzieli a w sobotę łeb mu ucięli).
2. Druga lekcja nauczyła mnie natomiast, że jak jest dobrze, to zaraz będzie źle (więc najlepiej czerpać z każdej dobrej chwili i nasycać się nią, aby później mieć energię na przetrwanie trudnych chwil).
3. Trzecia lekcja bezpośrednio wynikająca z poprzednich to - ŻYJ CHWILĄ, tą tu i teraz... Nie marnuj czasu na przeszłość, ani przyszłość. Przeszłości już nie zmienisz, a przyszłość? No cóż zamiast planować zacznij działać i realizować bo może się okazać, że braknie nam życia na te wszystkie plany, marzenia i założenia, które codziennie rodzą się w naszej głowie. Zacznij i skup się na tu i teraz bo przyszłość jest nieprzewidywalna i potrafi rozpierdzielić nawet najlepszy plan. Szkoda więc marnować czas.
4. Ostatnia lekcja przekonała mnie, że nie tylko zwierzęta warto odrobaczać. (Zainteresowanych jak zawsze zachęcam do pogłębienia wiedzy w tym temacie, tutaj macie link na dobry start: ODROBACZANIE dzieci i dorosłych - metody naturalne i leki.)

Dla mnie Wietnam ma dwa oblicza z jednej strony egzotyczna kultura, pyszne jedzenie, sympatyczni ludzie, piękne dziewczyny (tutaj na 10 dziewczyn 8 wygląda jak fotomodelki) i kokosy (tak chyba najbardziej w Wietnamie pokochałem kokosy). Z drugiej natomiast strony cała plejada negatywnych aspektów, które potrafią przytłoczyć i zniechęcić największych optymistów. Robienie tutaj jakiegoś poważnego biznesu z tymi ludźmi i generalnie współpraca z nimi to na dłuższą metę istna katorga... ich podejście potrafi złamać najcierpliwszego człowieka. Jedzenie choć pyszne w swoim smaku to w większości jest bardzo słabej jakości, z wieloma wzmacniaczami i zdecydowanie nie nazwałbym go zdrowym. Pysznym, kolorowym jak najbardziej, ale niestety nie zdrowym. Hanoi stolica Wietnamu to natomiast kawał syfu, brudu, spalin i skwaru. Ruch drogowy to chaos i naprawdę bywa tu niebezpiecznie. Ruch drogowy jest również najlepszym odzwierciedleniem tego jak zachowują się Wietnamczycy i jak funkcjonuję całe państwo. Najdelikatniejszym będzie tu określenie "barany" - zero wyobraźni, zero rozsądku, zero odpowiedzialności. Przykro mi to pisać bo na swój sposób uwielbiam tych ludzi i jestem jednym z nielicznych obcokrajowców, którzy lubią i odnajdują się w tym chaosie drogowym. Nie zmienia to jednak faktu, że miejsce to jest świetne do spędzenia tu wakacji, a nie robienia biznesu, bo można się odbić i to mocno.

Aby uzmysłowić Wam jak bardzo byłem zniechęcony po tych wszystkich problemach, które tutaj na mnie spadły powiem tylko, że jedną nogą byłem już w Polsce, a blog na którym własnie piszę chciałem pozostawić i przebranżowić się na coś innego, rezygnując definitywnie z dalszego udzielania się jako nauczyciel ruchu/trener/instruktor czy jak inaczej mnie tam ludzie zwą. W tajemnicy zdradzę, że chciałem zająć się pisaniem o komputerowych grach retro, utworzyłem nawet nowego bloga, którego może nawet kiedyś wykorzystam. :)

Na szczęście poczucie obowiązku - mam tutaj kilku naprawdę wyjątkowych studentów, którzy zapłacili ogromne pieniądze za to abym pomógł im się lepiej ruszać, rozwijać swoje ciało, przełamywać bariery itp. Zaufali w moje metody i we mnie samego, a ja tak jak zawsze w swojej praktyce nawiązałem z nimi relację daleko odbiegające od standardowego "trener - klient". Dodatkowo poznałem naprawdę bardzo interesujących ludzi ze środowiska movementowego, z którymi czuję się jak ryba w wodzie. W końcu mam okazję nie tylko uczyć innych ale również uczyć się samemu. Moverzy, czy jak wolicie polszczyznę - "ruchacze" z różnych środowisk i o różnym backgroundzie (yoga, taniec, parkour, gimnastyka, sztuki walki itp), o których na pewno jeszcze usłyszycie na moim blogu. Dla mnie jest to idealna okazji do poszerzenia horyzontów, rozwoju i dalszej ewolucji mojego podejścia do nauczania ludzi.
Czekam również na dwóch znajomych z Polski, którzy mają mnie tu odwiedzić więc nie mogłem się wysypać bo wyszłoby bardzo niefajnie,

Gdyby nie to nie ukrywam, że chyba odciąłbym się od branży fitness, w której chcąc nie chcąc muszę funkcjonować i ograniczyłbym się tylko do rozwoju samego siebie. Mam jednak świadomość, że w Polsce "społeczność movementowa" rośnie w siłę, ludzie są coraz bardziej świadomi i potrzebują drogowskazów. Oczywiście jest cała masa wspaniałych nauczycieli i ludzi, od których można czerpać i się rozwijać ale ja od dawna mam poczucie misji i chcę dołożyć swoją cegiełkę do tego wspaniałego procesu. Poznając nowe koncepcje, inne spojrzenie na te same tematy, różne metody itp wierzę, że mam szanse wnieść dużo świeżości. Tego oczywiście życzę sobie i Wam.

Ja tymczasem wracam do azjatyckiej rzeczywistości i rekordowych 52°C na zewnątrz. Podobno pierwszy raz od 40 lat temperatura przekroczyła magiczną 50-siątke, a musicie wiedzieć, że w Wietnamie wilgotność jest bardzo wysoka na poziomie 90% w górę co potęguję temperaturę odczuwalną. Tak więc idzie się zesrać...

PS: Dla wszystkich, którzy czekają na kontynuację artykułu Izolacja, integracja, improwizacja, sprzed 2 miesięcy (ale ten czas zapiernicza) mam dobrą informację. W tym miesiącu temat wraca na warsztat. Do usłyszenia!