Fingerboard - czyli ekstremalna mała motoryka

Po ostatnim wpisie o kręgosłupie (Wszystko co wato wiedzieć o kręgosłupie) potrzebuję troszeczkę odpoczynku od długich i poważnych artykułów. Z tego powodu w przerwie pomiędzy kolejnym artykułem postanowiłem zając się czymś lżejszym. O dzisiejszym temacie wspomniałem przy okazji mojej relacji z pobytu w Bangkoku i obiecałem, że temat przybliżę niebawem. Myślę, że teraz jest na to najlepszy moment.
Już na początku zaznaczam, że treść tego wpisu dla wielu może okazać się dość kontrowersyjna. Niektórzy mogą potraktować to jako totalne brednie, a u innych mogę nawet stracić status autorytetu (który niektórzy mi przypisują). A wszystko za zajmowanie się pierdołami i zabawkami dla dzieci. Oczywiście mam tego pełna świadomość ale mimo wszystko chce podjąć takie ryzyko. W końcu jestem outsiderem. A nawet jeśli tak się stanie to znaczy jedynie, że takie osoby nie czytają regularnie mojego bloga, nie rozumieją moich idei oraz są pozbawione poczucia humoru. Czyli nie moja wina. :)

Więc zanim pochopnie skreślisz ten wpis, proszę przeczytaj wcześniej chociaż ten artykuł - O żonglowaniu, jedzeniu pałeczkami i szczotkowaniu zębów lewą ręką. Jest on konieczny do zrozumienia po co zaprzątać sobie głowę jakąś durną zabawka dla znudzonych dzieciaków.

A teraz zacznijmy od początku, czyli od tego czym jest wspomniany w tytule tego wpisu "fingerboard". Ponieważ zdaje sobie sprawę, że nie dla wszystkich jest to jasne. Na pierwszy ogień definicja znalezione na Wikipedii:

"Fingerboard (w skrócie FB) – miniaturowa deskorolka, wyposażona w koła, deck, trucki i inne części podobne do tych w dużej deskorolce. Charakterystyczną cechą fingerboardu jest dokładne odwzorowanie konstrukcji deskorolki, łącznie z charakterystycznym zawieszeniem, pozwalającym na poprzeczny skręt osi, pod wpływem asymetrycznego nacisku na deskę."

Czyli w uproszczeniu jest to taka miniaturowa deskorolka, która jest dość wierną kopią normalnej deskorolki. Zanim przejdziemy do tego co możemy z nią zrobić i jakie jest jej przeznaczenie wspomnę jedynie, że będąc w Bangkoku na jednym z nocnych targów, na kilku stoiskach rzuciły mi się w oczy małe deskorolki. W taki oto sposób wspomnienia z dzieciństwa wróciły, a poczucie nostalgii spowodowało, że po krótkim namyśle postanowiłem zakupić jedną taką deseczkę ze znanym mi dobrze logiem - Tech Deck. Spotkała mnie od razu miła niespodzianka bo okazało się, że przy zakupie jednej dostanę drugą w gratisie... i tak o to za cenę 20 Tajskich Baht'ów, czyli jakiś 2.50zł (powtarzam 2.50zł, czyli 1.25zl za sztukę!!!) zostałem szczęśliwym posiadaczem dwóch nowych, małych deskorolek, które prezentują się tak:
Odpuszczę sobie szczegółową genezę i historię powstania fingerboardu bo zainteresowani mogą znaleźć o tym informację w internecie. Zaznaczę jedynie, że zabawka ta ma dość długą historie bo pierwsze deseczki pojawiły się już we czesnych latach 70-tych i są one bezpośrednio związana ze środowiskiem Skateboard'u. Małe deseczki były popularne jako breloki do kluczy, a dopiero za sprawą wspomnianej przeze mnie firmy Tech Deck, która dostrzegła potencjał w takiej formie zabawy, postarała się o prawa do wykorzystania wizerunku znanych w skateshopach marek i która w latach 90-tych rozpoczęła produkcję miniaturowych replik deskorolek oraz akcesoriów do nich. W ten o to sposób powstał oficjalnie fingerboard.

No i super! Tylko wciąż nie napisałem po co nam to wszystko i skąd w ogóle zrodził się pomysł w mojej głowie na poruszenie takiego tematu. Jeśli mnie znasz lub znasz treści, które zamieszczam na tym blogu, pewnie się już domyślasz. Jeśli nie, czytaj dalej i zobacz poniższy filmik:


Teraz powinieneś już mniej więcej rozumieć "o co chodzi". Mamy deseczkę, mamy ręce oraz palce i próbujemy naśladować prawdziwe tricki, które wykonują skateboarderzy. Może to wyglądać dziecinnie i głupio ale profity jakie daję taka zabawa są naprawdę wartę poświęcenia. Wszystko dotyczy rozwoju małej motoryki, czyli sprawności ruchowej dłoni oraz stymulacji układu nerwowego, o których pisałem w przytoczonym wcześniej artykule - O żonglowaniu, jedzeniu pałeczkami i szczotkowaniu zębów lewą ręką, do którego ponownie odsyłam. Bez wiedzy tam zawartej zrozumienie ukrytego sensu w zabawie fingerboard'em jest naprawdę bardzo trudne.

Ja swój pierwszy kontakt z miniaturową deseczką zaliczyłem w wieku około 13 lat lub nawet wcześniej. Było to jeszcze w szkole podstawowej i były to czasy przed parkourowe (jak to określam). Romansowałem wtedy z dużą deskorolką, próbując swoich sił jako skater i byłem bardzo zafascynowany całą tą subkulturą... Pewnie sami pamiętacie te czasy wielkiego boom na nisko opuszczone spodnie w kroku, szerokie bluzy z kapturem, ogromne buty z płaską podeszwą oraz muzykę hip-hopową. O fingerboardzie dowiedziałem się od mojego bardzo dobrego znajomego z dzieciństwa, który był też moim mentorem w sprawach dotyczących jazdy na deskorolce. To również on nauczył mnie pierwszego i podstawowego tricku z użyciem fingerboard'u, czyli ollie (po polsku - skok na deskorolce). Przy okazji jeśli to czytasz, to Cię gorąco Stalczys pozdrawiam. Wtedy ta mała deseczka była dla mnie zwykłą zabawką, która pozwalała się zrelaksować i zapewniała rozrywkę jak wiele innych mniej ambitnych czynności jakie wykonuję młody człowiek.

Teraz po latach dostrzegam ogromny potencjał w tej formie stymulowania układu nerwowego. Z premedytacją do tej pory używałem określenia "zabawa" aby ukazać Wam jak zmiana perspektywy, może wpłynąć na postrzeganie tego samego tematu. Pamiętajmy, że mózg stymulowany jest przez zmysł dotyku i zmysł ruchu. Dotyk i ruch to najlepsi przyjaciele mózgu, które są dla niego jak pokarm. Warto uświadomić sobie fakt, że zmysł dotyku jest zmysłem największym, rozwija się jako pierwszy i trudno wyobrazić sobie życie bez jego istnienia. 


Jako ciekawostkę, jednak bardzo ważną z perspektywy tematu, który właśnie omawiamy warto wspomnieć, że zarodek już w okolicach 5-6 tygodnia po zapłodnieniu czuje kiedy coś dotyka jego warg lub nosa. Później ta wrażliwość na dotyk rozszerza się szybko na całe ciało. Dzięki mnogości zakończeń nerwowych skóra odbiera dotyk, ból, nacisk, temperaturę. Receptory posiadają także połączenia z przyległym, ruchowym obszarem kory mózgowej i razem nazywane bywają pasem czuciowo-ruchowym (lub też korą somatosensoryczną). Dlatego dotyk jest niezmiernie ważny w opanowaniu umiejętności sensoryczno-motorycznych (integracja odruchów, rozwój mechanizmów posturalnych, praksja). Dotykowa informacja sensoryczna jest niezbędna, aby osiągnąć mięśniową czy ruchową aktywność. Brak bodźców dotykowych, a tym samym brak pobudzania komórek nerwowych w okresie niemowlęcym, może prowadzić do obniżenia aktywności układu pobudzającego nową korę, a to daje w efekcie upośledzenie pracy mięśni, zaburzenia emocjonalne, pogorszenie odbioru wrażeń zmysłowych i trudności w uczeniu się, a w skrajnych przypadkach niedorozwój podstawowych funkcji ciała. Zmysł dotyku pozwala nam uczyć się, oceniać, poznawać otoczenie. Doznania dotykowe przekazywane są do mózgu.

Poza dotykiem, drugim elementem, który od najmłodszych lat dziecka stymuluje rozwój i pracę jego mózgu jest ruch. Prawidłowy, naturalny rozwój ruchowy dziecka jest podstawą do kształtowania się nawyków widzenia, słuchania, twórczości itp. W efekcie niewystarczającej ilości ruchu podstawowe funkcje takie jak: widzenie, słyszenie, pamięć, koncentracja uwagi, mowa itp mogą zostać zaburzone.

Skoro więc dotyk i ruch odgrywają tak istotną role w procesie rozwoju psycho-fizycznego, to głupia zabawa z wykorzystaniem fingerboard'u nabiera zupełnie nowego wymiaru. Teraz możemy porównać ją do takich umiejętności jak rysowanie, czy żonglowanie i przypisać niemal te same korzyści - poprawa koncentracji, koordynacji, precyzji ruchu, czasu reakcji (refleksu), wypracowanie takich cech jak wytrwałość, cierpliwość i determinacja. Przy tym jest to świetny odstresowywacz przy którym można się naprawdę nieźle zrelaksować. A jeśli masz dziecko możesz z nim spędzić fantastyczny czas. Jestem pewny, że maluch będzie zachwycony. Poniżej idealny przykład - tata wspólnie z synem nagrywają filmy dzieląc się swoją pasją:


Trzeba jednak podkreślić, że warto się tutaj nieco wysilić i ćwiczyć tak samo dominującą rękę jak i te słabszą. Tylko w takich okolicznościach stymulacja będzie naprawdę bardzo intensywna, a my wyciągniemy możliwie najwięcej korzyści. Ostrzegam jednak, że to nie będzie łatwe. Nikt jednak nie mówił, że będzie łatwo. Mogę jedynie zapewnić, że będzie warto.

W najgorszym wypadku jeśli fingerboard Cię przerośnie, to zawsze możesz przyśpieszyć swojego... żółwia?! :p
I tym oto optymistycznym stwierdzeniem pozwolę sobie zakończyć ten artykuł zostawiając Was z nowym, nietypowym ale skutecznym narzędziem do rozwoju naszego mózgu.

Komentarze