Bangkok 2017

Przy okazji, że musiałem odświeżyć swoją wizę w Wietnamie, miałem kolejną okazję polecieć do stolicy Tajlandii. Nie była to moja pierwsza wizyta w Bangkoku ale w przeciwieństwie do poprzednich dwóch razy w końcu udało mi się spędzić tam trochę więcej czasu niż zaledwie kilka godzin. Jak to się mówi - do trzech razy sztuka!
Z faktu, iż nie miałem za wiele czasu sam pobyt był bardzo intensywny. Chciałem zwiedzić chociaż trochę okolicę, popróbować lokalnego jedzenia i oczywiście spróbować czegoś nowego. Była do tego świetna okazja ponieważ towarzyszyła mi moja dobra znajoma z Wietnamu, która prócz tego, że jest świetną tancerką, od jakiegoś czasu rozwija się w kierunku pilatesu. Miałem więc okazję uczestniczyć w zajęciach pilates i było to doświadczenie dość ciężkie do określenia. Myślę, że najlepiej moje odczucia względem tego sytemu odda film, który wrzucam poniżej:

Polecam obejrzeć cały bo choć końcówka jest trochę rozczarowująca to sam filmik jest całkiem zabawny i dość prawdziwy

Pilates to bardzo łagodna i spokojna metoda treningu całego ciała, który został opracowany z myślą o utrzymaniu kondycji u kontuzjowanych sportowców i tancerzy. W jego skład wchodzi ponad 500 ćwiczeń inspirowanych głównie baletem i jogą. Podstawą pilatesu są ćwiczenia rozciągające, praca oddechem, a także naprzemienne spinanie i rozluźnianie mięśni. Wygląda na to, że najważniejsze w tej formie ćwiczeń są koncentracja i dokładność. Nie ma więc znaczenia sama intensywność, co precyzja i skupienie na wykonywanych ruchach. Stanowczo nie jest to system dla mnie ale na pewno warto przyjrzeć się mu bliżej i wynieść coś wartościowego dla siebie. Do tematu pewnie kiedyś wrócę ale teraz wróćmy do Bangkoku. ;)

Spędziłem w Tajlandi zdecydowanie za mało czasu aby wyrobić sobie jakąś konkretną opinie na jego temat jednak pierwsze wrażenia i opinie oczywiście mam. Pierwsze co rzuca się w oczy to ruch drogowy - wieczne zakorkowane drogi, masa drogich samochodów i motocykli. Ruch lewostronny (jak w Anglii) i mam wrażenie, że ludzie respektują tutaj reguły częściej niż ma to miejsce w Hanoi (co oczywiście nie oznacza, że respektują je zawsze).
Bardzo ciekawym przeżyciem była przejażdżka tzw. "tuk-tuk'iem", czyli taxi-motorkiem z przyczepką dla pasażerów.
Zwariowani kierowcy, którzy zawsze próbują okantować na cenie przejazdu, jeżdżą jak wariaci oraz w swojej ofercie mają coś ekstra... No i tutaj dochodzimy do kolejnego tematu, o którym nie da się nie wspomnieć gdy rozmawiamy o Tajlandii. No cóż kraj, w którym prostytucja jest legalna, a tak zwani ladyboy'e wszechobecni tworzy mieszankę dość wybuchową. Określenie Tajlandii miejscem rozpusty, grzechu i hedonizmu wcale nie jest określeniem na wyrost. Dla wielu będzie to prawdziwy raj. Mnie osobiście trochę to przeraża - świadomość, że ta piękna Tajka, która się do Ciebie uśmiecha i właśnie puszcza Ci oczko może posiadać przykrą "niespodziankę", lub widok ewidentnego faceta w obcisłej, krótkiej spódniczce jest doświadczeniem po prostu niesmacznym i dla mnie odpychającym. Jeśli chcecie poczytać na ten temat więcej zapraszam do tego artykuł - Bangkok - miasto grzechu.

Do pozytywnych stron mojego pobytu w Bangkoku zaliczam wizyty w nocnych targach, które swoimi rozmiarami, ogromem wszelakiego towaru i tłokiem przytłaczały ale okazały się zdecydowanie jedną z najwartościowszych dla mnie atrakcji. Jeśli dobrze pamiętam to odwiedziłem Silom Night Market and Jatujak Green.
W końcu udało mi się kupić spodnie, które w środowisku Parkour są dość pożądane i których chęć posiadania chodziła za mną od obejrzenia jednego z moich ulubionych filmików, który możecie zobaczyć poniżej. Filmik ma już swoje lata bo został opublikowany w 2010 roku ale wciąż robi na mnie wrażenie i prezentuję kawał dobrego ruchu i skilla. 


Nigdy nie udało mi się jednak znaleźć tego typu spodni, które by mi się spodobały na tyle aby je na siebie założyć. Teraz w końcu je mam i targowałem się o nie jak lew... Rada outsidera - biały w Azji ma przesrane, bo wszyscy chcą go naciągnąć i powszechne jest tutaj określenie "white tax", co w wolnym tłumaczeniu oznacza podatek od bycia białym. Wytargowałem ogólnie 4 pary spodni ale i tak jestem pewien, że przepłaciłem. Nie ważne! Ważne, że mam upragnione aladynki, tutaj znane jako alibaba trousers. Spodnie, które zapewniają pełną swobodę ruchu, poczucie wolności, pozwalają mi wyrazić siebie ale przede wszystkim wyglądają zajebiście - po prostu pełna stylówka. :D

Jednak nie tylko spodniami człowiek żyje więc zaopatrzyłem się w jeszcze kilka ciekawych rzeczy. Jedną z nich jest zabawka, którą bawiłem się jeszcze w czasach podstawówki. Myślę jednak, że temat jest na tyle ciekawy i oryginalny, że poświecę mu udzielny temat. (AKTUALIZACJA: Temat rozwinąłem w tym artykule - Fingerboard - czyli ekstremalna mała motoryka.) Aby zasiać w Was ziarno ciekawości zdradzę, że owa zabawka ma bardzo wiele wspólnego z moim poprzednim artykułem O żonglowaniu, jedzeniu pałeczkami i szczotkowaniu zębów lewą ręką.

Zaopatrzyłem się również w proste, tanie, tradycyjne przyrządy do masażu. Choć nie jestem wielkim fanem popularnych dzisiaj metod automasażu w stylu foam rollerów, piłek, gum i całej reszty modnych gadżetów, to doceniam wartość automasażu i sam praktykuję jego tradycyjną formę. I do tego celu takie proste, wręcz prymitywne narzędzia nadają się idealnie.
A skoro poruszyłem już temat masażu to wspomnę przy okazji o moich wrażeniach z klasycznego Tajskiego masażu, z którego skorzystałem w ostatni dzień pobytu. Jak wspomniałem była to klasyczna odmiana masażu, czyli bez "niespodzianek" (o których możecie poczytać w podlinkowanym przeze mnie wcześniej artykule). Masaż tajski jest typem tzw. głębokiego masażu, który jest wykonywany bez zastosowania oliwy ani innych natłuszczających olejków. Stanowi on sekwencję technik, stanowiących połączenie akupresury ważniejszych punktów na ciele człowieka z elementami pasywnej jogi, rozciągania i refleksologii. W Tajlandii jest znany jako "nuat phaen boran", co można przetłumaczyć jako starożytny klasyczny masaż. Często ten rodzaj masażu nazywany jest bierną jogą lub jogą dla leniwych. Przed masażem obowiązkowy prysznic, później zostałem ubrany w specjalne luźne i bardzo wygodne ubranie (aż miałem ochotę je sobie zachować). Gdy byłem już gotowy położyłem się na dość specyficznym podgrzewanym materacu, który poza tym, że był wygodny to zapewniał osobie masującej swobodnie poruszanie się wokół mnie, a także ponad mną. Masażystka bardzo intensywnie pracowała swoim ciałem, używając głownie dłoni, kciuków, łokci i przedramion, ale również swoich stóp. Podczas masażu przyjmowałem wiele pozycji, które wywodzą się z pięciu zasadniczych postaw jogi pasywnej: leżenie przodem, tyłem, bokiem oraz postawy siedzącej i odwróconej. Całość trwała około 1,5 godziny i obejmowała niemal całe ciało, wliczając wyciąganie palców dłoni, stóp u nóg oraz uszu. Masaż nie był bolesny, jedynie gdy masażystka pracowała nad moim karkiem i tylną stroną ud czułem dyskomfort spowodowany zakwasami po ostatnich treningach. Ogólnie bardzo ciekawe doświadczenie, jestem pewny, że nie był to mój ostatni romans z masażem.
Ostatnią rzeczą, o której chciałbym wspomnieć jest jedzenie. Podobnie jak kuchnia wietnamska, tak i tajska bardzo mi odpowiadają. Naprawdę ciężko byłoby mi wskazać, która kuchnia jest lepsza. Na pewno obie są warte spróbowania i to nie ulega wątpliwości. Jako wielki fan kokosów muszę przyznać, że te tajskie smakują gorzej od wietnamskich, ale za to w Bangkoku jest masa straganików z tanimi, świeżymi i pysznymi sokami owocowymi, czego próżno szukać w Hanoi.


No i to by było wszystko na dzisiaj. Kolejny wpis już jest na warsztacie i postaram się go opublikować tak szybko jak to tylko możliwe. Myślę, że powinienem się wyrobić przed końcem tego miesiąca. Do usłyszenia!

Komentarze

  1. Za drugim zdjęciem w 12 linijce jest błąd. Co prawda nie dam sobie ręki uciąć ale z tego co się orientuje to w Polsce panuje ruch prawostronny,a w Anglii lewostronny.
    Przepraszam za ciągłe poprawianie takich drobnych błędów ale merytorycznie nigdy nie ma nic do zarzucenia twoim postom!
    Pozdrawiam, czekam na kolejne i staram się wszystko wdrażać w życie. Dzięki Szymon za całą tą pracę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pięknie dziękuję za wyłapanie błędów. Niestety przy tej ilości tekstu nawet wielokrotna korekta nie wyłapie wszystkiego. Oczywiście masz rację co do ruchu lewostronnego. Błędy już poprawione. Bardzo dziękuję i również pozdrawiam. :)

      Usuń

Prześlij komentarz